Dlaczego Beata nad Biebrzą

February 21, 2019

Wszystko przez jedno zdjęcie i Hefalupów

Kończył się mój pobyt nad Biebrzą. Krótki taki, weekendowy. Ponieważ nocowałam w namiocie, to przed wschodem słońca, wymarznięta na kość postanowiłam się zbierać do ciepłego auta. Zapakowałam mokre wszystko, bo wymyśliłam sobie nocleg nad samą rzeką i poranna mgła osiadła dokładnie wszędzie.
Ruszyłam w stronę Warszawy. I wtedy właśnie, we wstecznym lusterku zobaczyłam, że słońce wschodzi. Mgła leżąca nisko zadziałała jak szkło powiększające i to słońce wydało mi się jakieś podejrzane. Zatrzymałam się oczywiście, wzięłam Nikosia i ... przepadłam na zawsze. W kadrze ułożyło się to jakoś tak, że wzdłuż drogi, zanurzone do połowy we mgle stały sobie słupy. Ale one nie stały właściwie, one falowały i machały - i trzymały się razem tymi kablami. I wierzcie mi - nie mogłam oderwać od tego wzroku. Później ktoś zatytułował to zdjęcie "Hefalumpowie". Od tamtej pory, każdy wschód słońca nad Biebrzą działa na mnie jak narkotyk. Jestem uzależniona.

Łosinek - skąd się wziął.

Skoro już ciągle przyjeżdżałam nad Biebrzę, postanowiłam rozejrzeć się za jakimś, małym czymś, co nie będzie przepuszczało mgły jak mój namiot. Ale takim wiecie - małym, weekendowym. No i znalazłam. Już sama nazwa tego domu mnie urzekła - bo nazywał się właśnie ŁOSINEK. Nie, nie od Łosia tylko od nazwiska poprzedniej właścicielki. Dycyzja o tym, że to mój dom - zapadła kiedy tylko przeszłam przez pierwsze drzwi. Skoro zdecydowałam się na niemały dom - trzeba było wymyślić nowy model pracy - no i wymyśliłam.

Biebrznięcie.

Nie trzeba było długo czekać - i nastąpiło kompletne Biebrznięcie. Ale o tym w kolejnych wpisach. Ten jest krótki, bo musze opublikować stronę :)

Zrób sobie przerwę od zurbanizowanej cywilizacji
Spędź kilka dni w towarzystwie ptaków, łosi, jeleni, wilków i całej masy innych przedstawicieli fauny biebrzańskiej.
Zarezerwuj wyprawę